czwartek, 30 sierpnia 2012

~6. "...Nie jestem taka łatwa..."


Wstałam od pianina ze łzami w oczach i złapałam za ramkę, którą rzuciłam na podłogę. Kopnęłam instrument przypominający o Nim, po czym krzyknęłam z bólu. Nie osłoniona noga pulsowała z bólu.
- Czyli jednak nikogo nie ma- mruknęłam zwijając się w kłębek, by chodź trochę zmniejszyć ból- gdyby nie wyszli, pewnie któreś z nich już by tu było- zauważyłam but wystający spod łóżka. Miałam go na pamiętnym obiedzie u Malik'ów. Zacisnęłam na podeszwie blade palce i spróbowałam wycelować w okno. Udało się. Trampek wyleciał na podwórko, w taki sam sposób jak naszyjnik jakąś godzinę temu. Zagryzłam wargi czując, jak po całym ciele przechodzącą dreszcze. Od dwóch lat była to nieodłączna część mnie. Każda histeria, w którą wpadłam, kończyła się siedzeniem na łóżku z płynącymi łzami i trzęsącym się ciałem.  Nawet dragi nie pomagały. Nic nie sprawiało, że chodź na chwilę zapomniałam o tym dupku, który doszczędnie pokiereszował moje serce. On zawsze  mnie doganiał. Nie ważne gdzie byłam. Podeszłam do regału gdzie, odkąd się tu wprowadziliśmy, układałam wszystkie ważne rzeczy. Stały tu książki, dyplomy, pocztówki i zdjęcia. Wszystko, co uważałam warte zapamiętania. Jednym szybkim ruchem sprawiłam, że wszystkie te przedmioty wylądowały na podłodze. Czułam się jak totalne zero. Jak ktoś wykorzystany i porzucony, ale czy przpadkiem nie byłam taką osobą? Złapałam za torbę i wyrzuciłam wszystkie rzeczy, które się w niej znajdowały w poszukiwaniu paczki papierosów. Podpaliłam jednego zaciągając się kojącym dymem. Czemu to akurat mój świat musiał się zburzyć? Dlaczego pozwoliłam, by ten kretyn się do mnie zbliżył? Musiałam się stąd wyrwać. Ten dom przypominał mi tylko o czasie, który straciłam na osobę, która mimo obietnic, zostawiła mnie. Wszyscy tak robili. Każdy człowiek, kiedy poznał mnie bliżej, odchodził. Wybiegłam na ulicę rzucając za siebie wykorzystanego szluga.
- Ronnie, czekaj!- w moją stronę biegł chłopak, który zmarnował mi dwa lata życia. Przez niego uzależniłam się od narkotyków. Przez niego spaliłam wszystkie mosty, które tak długo budowałam- czy wszystko w porządku?- spytał łapiąc mnie za ramiona.
- To wszystko jest twoja wina, rozumiesz? To przez ciebie jestem cholernym wrakiem człowieka- warknęłam wyrywając się- gdybym wiedziała, że ta nasza przygoda TAK się skończy, nie pozwoliłabym ci się nigdy dotknąć, łapiesz? Każdy twój pocałunek był kłamstwem. Dobrze się bawiłeś?!- krzyknęłam. Nie potrafiłam hamować łez, które napływały do oczu.
- Proszę cię, posłuchaj mnie- poprosił. Ściągnął brwi spoglądając na mój nadgarstek. Był tam ślad po mojej nieudanej próbie samobójczej dwadzieścia dwa miesiące temu.
- Odwal się- odwróciłam się z zamiarem odejścia, lecz brunet mi na to nie pozwolił. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Jego wargi miały dokładnie taki sam smak jak wtedy, gdy szedł na przesłuchanie do programu. Jak wtedy, kiedy wierzyłam w każde, pojedyńcze słowo, które z nich padało. Odepchnęłam go od siebie patrząc na minę goszczącą na jego twarzy- nie jestem tak łatwe jak te, które pieprzyłeś w Londynie- ruszyłam przed siebie najszybciej jak potrafiłam. Mimo wczesnej godziny wiedziałam, że w 'Alasce' znajdzie się dla mnie jakieś towarzystwo. Pchnęłam metalowe drzwi i weszłam do środka.
- Kogo moje oczy widzą! Veronica ponownie do nas zawitała- za barem stała blondynka, którą poznałam pod czas mojego pierwszego pobytu tutaj.
'Weszliśmy do ślepego zaułka. Zdenerwowana pociągnęłam go z powrotem na główną ulicę, lecz ten się oparł.
- No chodź mała. Boisz się imprez?- na jego twarz wstąpił ironiczny uśmieszek, który zawsze dawał mi niezłego kopa. Pokręciłam głową, po czym ruszyłam do wejścia. W sali grała głośna muzyka, do której tańczyła jakaś setka osób. Pachniało piwem i spoconymi ciałami. Dwóch facetów siedzących przy najbliższym stoliki zagwizdało. Momentalnie Malik stanął prze de mną posyłając im ostrzegawcze spojrzenie- nigdy nie przychodź tu sama, jasne?- złapał mnie w talii i ruszył w stronę baru.
- Zayn, jak dawno cię nie widziałam- zawołała przyjaźnie uśmiechnięta barmanka. Miała krótkie, blond włosy z ciemniejszymi refleksami i pełne, czerwone usta- wiesz jak mój mąż cię uwielbia. Widzę, że przyprowadziłeś koleżankę?
- To Ronnie, Jessico. Moja dziewczyna i najlepsza przyjaciółka w jednym- uścisnęłyśmy sobie dłonie usmiechając się.'
Wybiła dopiero dziesiąta, a ja już ledwo kontaktowałam. Zatańczyłam już chyba z wszystkimi facetami znajdującymi się w środką i wypiłam o wiele więcej niż zamierzałam. Poczułam jak czyjeś ręce oplatają mój brzuch.
- Kotku widzę, że się nieźle bawisz- mruknął chłopak. Był obleśny. Miał wielkie tunele w uszach i kolczyka w nosie, przez co wyglądał jak naznaczona krowa. Do tego jechało od niego wymiocinami.
- Zostaw mnie- spróbowałam delikatnie wyswobodzić się z jego uścisku, lecz to nic nie dało, a wręcz przeciwnie.
- Myślisz, że tak po prostu dam ci odejść?- zjechał dłoniom na moje udo. Szarpnęłam chcąc się uwolnić- nie tak ostro.
- Chyba powiedziała, żebyś ją puścił- ktoś uwolnił mnie od natręta i zasłonił własnym ciałem. Ten zapach poznałabym nawet umierając. Kiedy facet ruszył w naszą stronę, On natarł na niego i powalił na ziemię- nigdy więcej do niej nie podchodź- nadepnął na rękę, którą obmacywać moją nogę i wyszedł nie odwracając się.

x x x

To znowu ja- Claudia. 
Chciałabym straaaasznie przeprosić, że nie napisałam tego wcześniej, ale nie umiałam. Po prostu nie potrafiłam się wczuć w cierpiącą dziewczynę, ale w końcu się udało! Coś tam wyskrobałam. Nie jest to na pewno długi rozdział, ale sądzę, że akcja w nim Wam to wynagrodziła.
Miłego czytania,
- C.
PS Chciałabym Wam podziękować za te wszystkie miłe komentarze. Tak już mówiłam- dopiero tu zaczynam :) 

wtorek, 21 sierpnia 2012

~5. "...Taki sam jak kiedyś, lecz inny..."


Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Nic nowego. Ale jak znalazłam się we własnej sypialni? Kim był ten chłopak z wczoraj? Wściekła, że nic nie pamiętam zrzuciłam lampę z szafki nocnej. Ktoś wbiegł po schodach. 
- Co ty najlepszego wyrabiasz?- wrzasnęła mama wchodząc do pokoju. Podeszła do okna i otworzyła je na oścież. Ostre, słoneczne promienie wtargnęły do środka chwilowo mnie oślepiając. Schowałam twarz w poduszkę- czy wiesz jak wyglądasz?- spytała już trochę spokojniej- Musisz z tym przestać, bo zamieniasz się we wrak człowieka kochanie.
- To było niechcący- wskazałam na rozbitą żarówkę. Wstałam i weszłam do łazienki. Spojrzałam na odbicie w lustrze. Rozmazany tusz, włosy na wszystkie strony oraz szminka na zębach? Co ja, na Boga, robiłam ostatniej nocy? Doprowadziłam twarz do porządku i opatulona w szlafrok wróciłam do pokoju. Matki już nie było. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym sięgnęłam pood łóżko. Zapalając papierosa spojrzałam przez okno. Saffa szła za rękę z Doniyą w stronę sklepu. Gdzie podział się ich brat? A z resztą...Co mnie to właściwie interesuje? Zgasiłam szluga i umyłam zęby żeby rodzice nie poczuli tytoniu. Ubrałam granatowe rurki i przy duży, butelkowozielony sweter. Jedna rzecz, a przywołuje tyle wspomnień...
"- Otwórz- szepnął łapiąc mnie w talii. Rozerwałam papier chcąc zobaczyć co jest w środku. Wyciągnęłam prześliczny sweterek. Z rękawa wypadła jeszcze jedna paczuszka, w której był złoty wisiorek w kształcie serca. Idealnie pasował do ubrania. 
- Dziękuję- objęłam jego szyję rękami i pocałowałam w zarumieniony z zimna policzek- najlepszy świąteczny prezent na świecie- mruknęłam prosto w jego usta.
- Najlepszy i dostaję tylko buziaka w polik?- poruszał zabawnie brwiami przyciskając mnie do ściany za mną. 
- Czy przypadkiem nie za dużo oczekujesz?- zaśmiałam się, po czym wyrwałam i zbiegłam na dół. Uśmiechnęłam się do małej Saffy i wybiegłam na dwór. Padał śnieg, a na niebie widać było tysiące świecących gwiazd. Po chwili dołączył do mnie Zayn.
- Pomyś życzenie- wskazał na spadający meteor. Przytulając się do niego pomyślałam: Oby nigdy się nic nie zmieniło..."
A jednak. Całe moje życie wywróciło się do góry nogami. Zbiegłam na dół. Przy stole siedzieli rodzice i rozmawiali. Zajęłam swoje stałe miejsce i zabrałam się za jedzenie zrobionych przez tatę tostów. 
- Jak dobrze, że Zayn cię wczoraj przywiózł. Byłaś w naprawdę złym stanie- powiedziała kobieta wzdychając z ulgą- nie chcę wiedzieć co by się stało gdyby cię nie znalazł- zacisnęła dłoń w pięść i spojrzała na mnie z troską.
- To był...to był on?- jęknęłam. 
" Nachyliłam się nad nim i pocałowałam. Tak bardzo brakowało mi smaku jego ust. Sięgnęłam do paska w spodniach chłopaka i próbowałam go rozpiąć. Nagle wyprostował się i odepchnął mnie wstając.
- Jesteś pijana. - powiedział marszcząc brwi. Zawsze tak robił gdy coś przeskrobałam.
- No i co z tego? Nie chcesz skorzystać? - zapytałam i uśmiechnęłam się zadziornie. Widziałam rządzę w jego oczach. Wiedziałam, że pęknie. Potrząsnął głową  - Zayn, no przestań. Wiem że masz na mnie ochotę.
- Może i mam, ale nie w tym stanie. - odpowiedział i wyszedł do łazienki. Położyłam się i czekałam, ale on nie wracał. W końcu zasnęłam."
- Ronnie? Czy ty mnie w ogóle słuchasz?- warknął ojciec potrząsając moją ręką. Spojrzałam na niego czując, jak w oczach zbierają mi się łzy. Wyszerpnęłam dłoń z jego uścisku i wbiegłam na górę. Dopadłam szafy, po czym zaczęłam szukać pudełka gdzie schowałam wszystkie rzeczy dotyczącego Jego. Wszystkie te przedmioty wywoływały ból gdy tylko na nie spojrzałam, ale nie umiałam się ich pozbyć. Były dla mnie biletem do wspomnień z najlepszego okresu w moim życiu. Wstałam z naszyjnikiem w ręku, podeszłam do okna wychodzącego na jego ogródek i otworzyłam je. Słony płyn kapnął na parapet. Był tam. Siedział na huśtawce z gitarą. Taki sam jak kiedyś, lecz inny. Stał się osobą, którą nienawidziałam i kochałam jednocześnie. Wzięłam zamach i rzuciłam. Wisiorek wylądował niedaleko chłopaka. Lekko wystraszony podniósł głowę spoglądając w moją stronę. Stałam tam i obserwowałam go płacząc. Ile to trwało? Nie wiem. Splunęłam na ziemię odwracając się. Podeszłam do pianina stojącego w rogu pokoju. Tak dawno nie grałam. Ostatni raz siedziałam tu prawie dwa lata temu. Z nim.
"- Nie tutaj- zaśmiałam się pokazując klawisz obok- kiedy się w końcu nauczysz?- szturchnęłam go lekko w ramię. Czułam miłe łaskotanie w brzuchu. Nadal nie mogłam uwierzyć, że to wszystko dzieje się naprawdę.
- Nigdy- odpowiedział z iskierkami w oczach. Kiedy zapytałam dlaczego, uśmiechnął się- ponieważ jeśli się nie nauczę, będziesz mnie musiała dłużej uczyć- nachylił się i złożył czuły pocałunek na moim nosie."


x   x   x

Hey Wam :) Jestem Claudia i jestem tu nowa.
 Teraz ja zajmuję się pisaniem notek z perspektywy Ronnie. Mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam, że tak krótkie, ale dopiero przyzwyczajam się do tej historii i wolałabym nic nie zepsuć. 
- C.