Skończyła się pierwsza część koncertu z udziałem chłopaków i
teraz na scenie miała wystąpić Cher Lloyd by dać im chwilę odpoczynku. Mała
Safaa pociągnęła mnie za rękę w stronę kulis, gdzie najprawdopodobniej
znajdował się właśnie cały zespół.
- Idź sama. Ja chcę obejrzeć Cher- posłałam jej delikatny
uśmiech i wróciłam na stare miejsce. Oglądałam kilka odcinków X-Factor z jej
udziałem, więc znałam jej głos. Nie zdążyła nawet zaśpiewać jednej piosenki,
jak podszedł do mnie Paul i poprosił żebym poszła za scenę. Wiedziałam co się szykuje. Zan Malik chciał
się ze mną zobaczyć. Szłam kawałek za mężczyznę i starałam się uspokoić oddech.
Otworzył czerwone drzwi i gestem dłoni zaprosił mnie do środka. Nabierając
powietrza do płuc, weszłam do środka. Pięciu chłopaków gniotło się na jednej
kanapie i rozmawiało z moją sąsiadką.
- Ronnie- siostra chłopaka zwróciła uwagę wszystkich
zebranych na moją osobę. W tym momencie naprawdę przydałby mi się uspakajający
papieros. Zaraz Zayn wstał i spojrzał na mnie z zakłopotaniem. W pomieszczeniu
zapanowała grobowa cisza. Reszta grupy obserwowałam mnie z ciekawością. Co ja
jestem jakieś zwierzę w zoo? Patrzyli na mnie, jakby wiedzieli kim jestem.
Ale…to niemożliwe prawda? Po co Malik miał by im o mnie opowiadać? W końcu nie
byliśmy już razem. Właściwie nawet ze sobą nie rozmawialiśmy. Byliśmy dla
siebie zupełnie obcymi osobami. Ja już nic nie znaczyłam dla niego, a on już
nic nie znaczył dla mnie. Nie mógł. Sprawił, że stałam się wrakiem. Nie mogę
pokochać nikogo takiego. Nie mogę znów pozwolić mu na rozwalenie tego, co już
odbudowałam.
- Niezły występ- szepnęłam obejmując się rękoma- jesteście
jeszcze lepsi niż za czasu programu.
- Oglądałaś?- zagadnął blondyn. Niall, tak?
- Parę odcinków- przyznałam siadając na oparciu fotela zajmowanego
przez małą brunetkę.
- Jestem Liam- ten, który ma najwięcej solówek wyciągnął w
moją stronę rękę, którą uścisnęłam.
- Ronnie- poznałam się z każdym z nich, po czym skierowałam
spojrzenie na lustro, w którym odbijaliśmy się wszyscy razem. Czy gdybyśmy z Zayn’em pozostali parą,
siedziałabym tak z nimi przed każdym koncertem? Poczułam jak do oczu napływają
mi łzy- przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać, ale Patricia pytała czy nie
chcę przyjechać i tak jakoś wyszło- zamrugałam kilkukrotnie starając się nie
rozpłakać.
- Chyba muszę do łazienki- loczkowany wstał i wręcz wybiegł
z pomieszczenia.
- Tak ja chyba też- Louis i Niall poszli w jego ślady.
- Safaa, chcesz spotkać Little Mix?- ostatni członek zespołu
złapał siostrę chłopaka za rękę i wyprowadził na zewnątrz.
- A ja z chęcią obejrzę koncert Cher- w końcu zostaliśmy
sami. Podeszłam do wieszaka z mnóstwem ubrań.
- Macie zwariowanych fanów- strzelałam kostkami w prawej
ręce nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Tak, są niesamowici. Bez nich by nas tu nie było- poczułam
ciepło bijące z jego ciała tuż za sobą. Zrobiłam jeszcze krok do przodu nie
chcąc czuć tej bliskości. Wolałam go nienawidzić z daleka.
- Veronica- dłoń chłopaka oplotła nadgarstek, na którym
miałam podłużne znamię- odwróć się- nadal stałam tępo wpatrując się w drzwi.
- ‘Niech ktoś wejdzie. Błagam…’- jednak one się nie
otwierały. Widać dzisiaj nie był mój szczęśliwy dzień.
- Proszę- szepnął. Jego głos był taki jak kiedyś. Spokojny,
czuły. Zacisnęłam mocniej zęby. Tak bardzo chciało mi się płakać. Marzyłam o
ucieczce. Mogłabym mu się po prostu wyrwać i pobiec. Ukryć się gdzieś, gdzie
nikt mnie nie znajdzie i przepłakać kilka godzin jak to zwykle robiłam, ale nie
mogłam. Tak bardzo tęskniłam za zapachem jego ciała, za tym czymś, co czułam za
każdym razem gdy mnie dotykał. Chciałam być tutaj i teraz. Jedyne o czym mogłam
myśleć to jego usta na moich. Czułam jak spod przymkniętych powiek płyną słone
łzy. Łzy bólu, nienawiści, strachu i miłości. Tego przeklętego uczucia, którego
nie mogłam się pozbyć. Nie chciałam czuć się od niego zależna. Powinnam czuć do
niego odrazę za to, co mi zrobił. Czy potrafiłam? Nie. Zbyt dużo dla mnie
znalazł. Cholerny idiota.
- Jesteś zadufanym w sobie debilem. Rzuciłeś mnie mimo tych
wszystkich obietnic i zostawiłeś, zapomniałeś. Myślisz, że łatwo było mi czytać
o tych wszystkich panienkach, z którymi się prowadzałeś i ,Bóg wie, co jeszcze?
Wpadałam w histerię za każdym razem, gdy ktoś wspomniał twoje imię. Nie
potrafiłam normalnie funkcjonować po twoim odejściu. Czułam się jakbyś zabrał
ze sobą mój umysł, moją duszę . Zostałam sama- głos zachrypł mi od krzyku.
Dławiłam się własnymi łzami. Zayn stał naprzeciwko i patrzył. Osunęłam się na
kolana nie mogąc utrzymać się na nogach. Trzęsłam się ze zdenerwowania. Uderzyłam
ręką w podłogę- widzisz co ze mną zrobiłeś? Kochałam cię! Byłam gotowa zrobić
dla ciebie wszystko, a co zrobiłeś ty? Jesteś taki jak wszyscy inni- usiadłam
zadzierając głowę do góry- jesteś świnią- otarłam mokre policzki i wstałam z
zamiarem wyjścia. Powiedziałam wszystko, co powiedzieć chciałam.
- Proszę- po raz kolejny złapał mnie za rękę. Odwróciłam się
do niego i zaczęłam okładać pięściami po klatce.
- Nie rozumiesz? Zamieniłeś moje życie w piekło! Przez
ciebie uzależniłam się od narkotyków- każdemu mojemu słowu towarzyszyło kolejne
uderzenie- wyjechałeś bawić się w piosenkarza. Co z tego, że miałeś tutaj nas.
Miałeś rodzinę i miałeś mnie. Wiesz co boli najbardziej?- Spojrzałam mu w oczy.
Płakał tak jak ja- Że wolałeś te dziwki z ulicy niż mnie- szepnęłam- co jest ze
mną nie tak? Naprawdę jestem tak beznadziejna?- powoli przestawałam czuć ręce-
potraktowałeś mnie jak szmatę- znów zaczęłam go bić- sprawiłeś, że poczułam się
gorsza, wykorzystana. Tego chciałeś?!- zachłysnęłam się ślinę. Histeryzowałam,
uderzając go raz po raz najmocniej jak mogłam- nienawidzę cię! Żałuję, że się
poznaliśmy. Żałuję, że dałam się wciągnąć w tą szopkę Zayn- pakistańczyk
przyciągnął mnie do siebie i unieruchomił. Położyłam prawą dłoń na jego sercu.
Waliło chyba szybciej od mojego. Cały się trząsł- sądzę, że powinieneś o mnie
zapomnieć- wyplątałam się z jego rąk i odsunęłam się kawałek- jesteś naprawdę
dobry, wiesz?- ujęłam jego twarz i pocałowałam w nos. Ten ostatni raz- Jestem z
ciebie dumna- otworzyłam drzwi i do środka wpadła cała zgraja. Wyminęłam ich
chcąc zostać sama. Szłam równym krokiem mijając przyglądających mi się ludzi.
Miałam w dupie co o mnie sądzą. Czułam się zraniona. Potrzebowałam alkoholu lub
czegoś mocniejszego. Zbyt bardzo bolało by zmierzyć się z tym o zdrowych
zmysłach. Taka już byłam. Gdy coś się działo, wyciągałam rękę po dopalacze
pomagające mi zapomnieć.
Usiadłam pod ścianą słysząc jak ktoś biegnie. Wiedziałam kto
to. Czułam.
- Odejdź. Powiedziałam wszystko co chciałam- szepnęłam nie
otwierając oczu.
- Żartujesz?! Nigdy, przenigdy nie pozwolę ci odejść Ronnie-
poczułam jego oddech na twarzy- odkąd tylko pamiętam byłaś całym moim światem i
nie chcę teraz tego zmieniać. Wiem co zrobiłem i nienawidzę siebie za to.
Zawsze będę pamiętał jak bardzo cię zraniłem. Wiesz po co umawiałam się z nimi
wszystkimi? Żeby zapomnieć. Żeby nie czuć tego piekielnego bólu wewnątrz.
Szukałem kogoś, kto zastąpi mi ciebie, ale na świecie nie ma ani jednej
dziewczyny chodź odrobinę podobnej do ciebie. Spójrz- otworzyłam prawe oko.
Chłopak podciągnął rękaw i ukazał się jego tatuaż: ZAP- przeczytaj co jest
napisane w około- przybliżyłam się do jego ramienia by móc przeczytać napis.
- Cały mój świat został tam, przy niej. Moje serce zostało w
Bradford. Nigdy nie zapomnę ani jednej sekundy. Dla nas. Dla Ronnie.