Odszedł. Tak po prostu odszedł, zostawiając mnie samą.
Przecież miało być inaczej. Miałam mu wybaczyć. Mieliśmy zacząć od nowa, ale
przerwał nam telefon. Może to był znak? Ruszyłam spacerkiem w stronę domu, by
dać sobie czas do wytrzeźwienia. Akurat gdy weszłam na ulicę, przy której
mieszkam, pod dom Malików podjechała taksówka. Chwilę później wpakował się do
niej Zayn z walizką. Wyjeżdżał? Odprowadziłam wóz wzrokiem i skierowałam się na
własne podwórko. Wszędzie było ciemno, więc rodziców wciąż nie było.
Gdziekolwiek pojechali. Weszłam do środka głośno trzaskając drzwiami. Nie lubię
kiedy dom jest taki cichy i pusty. Mam wtedy dużo czasu na myślenie, a co za
tym idzie- rozmyślanie na temat pakistańczyka. Nienawidzę wspomnień z nim
związanych, bo to prawie zawsze prowadzi do łez, a ja nie cierpię pokazywać
słabości. Przebrałam się w piżamę i- zbyt zmęczona żeby brać prysznic-
przykryłam się ciepłym kocem. Wyjechał, naprawdę sobie pojechał. Właściwie…Nic
mnie to nie obchodzi. On mnie nie obchodzi.
Rano obudziłam się z (na szczęście) nie dużym kacem. Do
świąt zostały trzy dni, a ja wciąż nie miałam dla nikogo prezentów. Chyba czas
wybrać się do Manchesteru na zakupy. Ubrałam się w stary dres z zamiarem
posprzątania w pokoju. Narobiłam tu ostatnio niezły bajzel. Schodząc po
schodach usłyszałam kawałek rozmowy mojej mamy z jakąś inną kobietą.
- Martwię się o nią, odkąd twój syn wyjechał, zmieniła się
nie do poznania- tak więc to rodzicielka Malika.
- Zauważyłam. Wszyscy się o nią martwimy, naprawdę nie wiem
co wstąpiło w mojego syna. Sława chyba trochę uderzyła mu do głowy. To
rozstanie zdecydowanie im nie służy. Zmienili się nie do poznania.
- Naprawdę chciałabym zobaczyć jeszcze chodź raz moją córkę
z błyszczącymi oczami, uśmiechem; podskakującą z ekscytacji lub grającą na
pianinie- prawie widziałam jak mama wzdycha i stara się robić dobrą minę do
złej gry. Zawsze taka była. Udawała, że wszystko jest w porządku. Weszłam po cichu
na dwa stopnie i zbiegłam z nich najgłośniej jak mogłam, żeby obie panie dobrze
usłyszały. Postarałam się uśmiechnąć i weszłam do kuchni witając się.
- Dzień dobry- kiwnęłam głową wyciągając sok pomarańczowy.
Zawsze pomagał na kaca.
- Nasmażyłam naleśników. Zjesz trochę?- do ust napłynęła mi
ślina kiedy poczułam zapach świeżo upieczonych placków. Polałam je syropem
klonowym i zabrałam się za jedzenie. Tak bardzo chciałam zapytać kiedy wróci
syn sąsiadki, ale nie wiedziałam czy powinnam. W końcu ostatnio powiedziałam mu
kilka nieprzyjemnych rzeczy. Wzięłam głęboki wdech i przełknęłam resztkę
ciasta.
- Mogłabyś mi powiedzieć kiedy wróci Zayn?- odkąd pamiętam
mówiłam do mamy chłopaka na ty- muszę z nim chyba porozmawiać- dodałam trochę
ciszej.
- Dzisiaj wieczorem lub jutro rano, kochanie. Pojechał do
Londynu zagrać z chłopakami koncert. Może chciałabyś się wybrać? Safaa na pewno
by się ucieszyła- kobieta spojrzała na mnie z nadzieję. Nie chciałam ich
rozczarować. Powinny myśleć, że między nami jest dobrze.
- Miałam sprzątać w pokoju- wzruszyłam ramionami wstając.
- Możesz to zrobić jutro- wtrąciła moja mama. Obie patrzyły
na mnie z niecierpliwością. Jedna z nich wystukiwała palcem jakiś dziwny rytm
na blacie. Właściwie...Co mam do stracenia?
- Z chęcią- uśmiechnęłam się przełykając ślinę. I w co ja
się wpakowałam?
Godzinę później wyszłam przed dom, gdzie czekała na mnie
najmłodsza siostra chłopaka. Wsiadłyśmy razem do samochodu i włączyłyśmy radio.
Do koncertu zostało jeszcze sześć godzin, więc nie było co się martwić. Całą
drogę próbowałam wyobrazić sobie nasze spotkanie. Będą tam jeszcze inni
członkowie zespołu, więc nie może być tak źle. Kiedy podjechałyśmy pod halę,
zobaczyłam tysiące wrzeszczących nastolatek z plakatami i w koszulkach z One
Direction. Poczułam się nie na miejscu. Nawet mała Safaa była ubrana w t-shirt
z chłopakami. Podjechałyśmy od tyłu, gdzie czekał już na nas Paul- podobno ich
ochroniarz. Co ja sobie wyobrażałam? Ja nie znam nawet ich piosenek, do
cholery! Kojarzę tylko kilka z radia. To zupełnie nie miejsce dla mnie.
- Dobrze się czujesz?- byłyśmy prowadzone betonowym
korytarzem za kulisy. Do początku zostało dwanaście minut, a mama Zayn’a
chciała zdążyć przejść przed scenę, skąd miałyśmy oglądać całe show.
- Chyba muszę iść kupić sobie koszulkę- mruknęłam wskazując
na szklane drzwi. Za nimi stało jeszcze kilkanaście osób czekających na wejście
na arenę. Podeszłam do sklepiku z gadżetami zespołu i zaczęłam oglądać.
- Pomóc w czym kochanieńka?- zza lady wyłoniła się starsza pani.
- Potrzebuję jakieś koszulki- uśmiechnęłam się. Kobieta obejrzała
mnie od góry do dołu i podała najzwyklejszą białą, z czerwonymi ‘cieniami’
członków i nazwę nad nimi. Zapłaciłam i pobiegłam wściekła na siebie do środka.
Co ja wyprawiam? Przyjechałam do Londynu na koncert zespołu, którego nawet nie
lubię. Przedarłam się do samego przodu i pomachałam do malutkiej Safyy. Zaczęło
się odliczanie, a fanki piszczały coraz głośniej. Śmiałam się nie wiadomo z
czego. Stanęłam przed samą scenę za barierką, gdzie przebywają tylko rodziny
oraz znajomi, i czekałam. Po chwili wbiegli chłopcy śpiewając. Widząc mulata,
poczułam jak pocą mi się ręce. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Tak dobrze nie
czułam się od czasu zerwania. Od czasu, kiedy Zayn zostawił mnie dla TEGO.
Byłam zła, samotna i zazdrosna. Przeklinałam ten zespół, Simon’a Cowell’a,
który zrobił z nich grupę i przepuścił dalej, oraz tych wszystkich ludzi
oddających swoje głosy (w tym moją własną rodzinę). Tylko czemu? Malik spełnia
swoje marzenia, a tego zawsze chciałam. Może nie ma już miejsca dla mnie w tej
nowej wersji jego życia? Powinnam po prostu siedzieć i obserwować jak pnie się
ku górze. Ze względu na to, co nas kiedyś łączyło.
Zaczęłam skakać z całą resztą niczym napalona fanka i
skandowałam ich imiona kiedy inni to robili. Gdy chłopcy zeszli żeby
najprawdopodobniej się przebrać, jakaś dziewczyna stojąca w pierwszym rzędzie
zapytała kim jestem. Dobre pytanie…Kim ja jestem?
- Starą znajomą- odpowiedziałam. Tamta nie zdążyła
odpowiedzieć, ponieważ perkusja znów zaczęła grać i zapaliły się światła
ukazując podajże Liam’a. Wciąż mylę go z Louis’em. Poczułam jak ktoś klepię
mnie w ramię. To ta sama fanka pytała czy mogę zrobić zdjęcie z bliska.
Wspięłam się więc z Paul’em na schodki i podeszłam kawałek bliżej. Akurat los
chciał, że w moją stronę ruszył pakistańczyk.
- ‘Tylko tu nie patrz, tylko tu nie patrz’- złapałam ich
wszystkich i zrobiłam dość ładne zdjęcie. Nakręciłam jeszcze kilkusekundowy filmik
ryzykując, że mnie ktoś zauważy. Właśnie miałam wracać, gdy oczy Zayn’a spoczęły
na mnie. Otworzył usta ze zdziwienia i przestał śpiewać. Harry stojący
nieopodal szturchnął go i spojrzał wyczekująco. Zbiegłam z powrotem na dół i
oddałam urządzenie blondynce, która podziękowała ze łzami w oczach.
Utwór się skończył i zaczęli śpiewać piosenkę, którą znałam
całą. Słuchałam jej tylko i wyłącznie dlatego, że napisał ją Ed. Słuchałam jak
zaczarowana, a moment, w którym wszedł na swoje solo Malik- pozostanie w mojej
pamięci na zawsze.
X X X
Tylko mnie nie bijcie, proszę! Zawaliłem na całej linii. Najpierw nie zabierałam się za pisanie notki baaardzo długo z powodów oczywistych. Szkoła i lenistwo. Później przyleciał wujek, (oraz szkoła) wkuwanie i kompletnie nie mam na nic czasu. Dzisiaj też odpuściłam sobie robienie projektu żeby to w końcu napisać i się udało. Ale jak?
Totalna żenada. Wgl. nie pasuje do wiecznie smutnej i naburmuszonej Ronnie. Wiem i przepraszam za to, ale chciałam wnieść w końcu do jej życia trochę czystej radości.
Miłego czytania
- C. xx
PS Wie ktoś może jakiej muzyki słuchają w Serbii? o.o
Kurde, naprawdę świetny blog. <3 Jestem pod wrażeniem. Zapraszam do mnie na http://www.hello-i-love-youu.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńNie zawaliłaś! Rozdział jest świetny, ni czekalismy znowu tak długo, mam nadzieję, że oni wreszcie będą razem :P
OdpowiedzUsuńNie prawda, rozdział jest cudowny. Tak bym chciała żeby byli razem <3 Nie mogę doczekać się następnego. POZDRAWIAM <33
OdpowiedzUsuńMógłby zaśpiewać dla niej ;P
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział.
Zapraszam do siebie:
http://kate-and-one-direction.blogspot.com/
W Serbii ? Po co ci to wiedzieć?
OdpowiedzUsuń