Wyszedłem z balkonu i wróciłem do salonu, gdzie wszyscy siedzieli. Wszyscy oprócz Ronnie.
- Zayn, co się stało? - zapytała moja matka.
- Nic. - powiedziałem i poszedłem schodami na górę. Weszłem do mojego pokoju i położyłem się na łóżku. Zakryłem dłonią twarz i rozmyślałem, co by było gdyby...
- Zayn, wstawaj! - usłyszałem kobiecy głos i poczułem na ramieniu czyjąś rękę. Leniwie otworzyłem powiekę, że cokolwiek zobaczyć przez moje czekoladowe oczy. Ujrzałem Doniya z Waliyah. Usiadłem na łóżku. - Nareszcie. Ile cie można budzić? - zapytała, ale zignorowałem to pytanie, bo dobrze wiedziałem, że nie po to tu przyszły. Za dobrze je znam.
- O czym rozmawialiście? - zapytała Waliyah.
- Z normalnego punktu widzenia? O niczym. Powiedziała, że mnie nie nienawidzi i wyszła.
- Powtórzę: jesteś idiotą.
- Czy ty nie umiesz powiedzieć czegoś innego?! Jak masz zamiar ciągle mi wypominać rzeczy, o których chce zapomnieć, ale nie! Ty nie dasz zapomnieć i w kółko o tym mówisz! - krzyknąłem na nią i wyszedłem z pokoju. Zszedłem, a wręcz zbiegłem ze schodów i wszedłem na dwór, zatrzaskując za sobą drzwi.
Podszedłem do kremowego domu i nacisnąłem na czerwony przycisk, który robił za dzwonek. Drzwi otworzyła mi kobieta po czterdziestce, miała jasne do ramion włosy.
- Zayn, miło mi cię widzieć. - powiedziała i się uśmiechnęła.
- Dzień dobry. Mnie panią również. Jest Matt?
- Tak. Jest u siebie. Wejdź. - powiedziała i wpuściła mnie do środka. Minąłem salon, mówiąc przy okazji 'dzień dobry' dla ojczyma Lewis' a i poszedłem na górę. Otworzyłem, ciemne drzwi i ukazał mi się pokój mojego przyjaciela. Nic się nie zmienił. Zielone ściany i meble - stały na swoim miejscu. Na fotelu siedziała osoba, która wiedziała o wszystkim. O każdym moim uczuciu, sekrecie. Głośno odchrząknąłem, a blondyn gwałtownie się obrócił. Wstał i podszedł do mnie.
- Zayn? - zapytał, chociaż znał odpowiedz.
- Nie. Duch święty. - powiedziałem i się przytuliliśmy się. - Co byś powiedział, jakbyśmy się trochę zabawili? - powiedziałem i uśmiechnąłem się znacząco.
- Z tobą? Zawsze. - powiedział. Następnie usiedliśmy i zacząłem opowiadać jak było w trasie. Wszystkie nasze odpały.
- To co zawsze? - zapytał barman.
- Tak. - powiedziałem. - Dwa razy. - dodałem i zacząłem się rozglądać po sali. Mój wzrok przukuła brunetka z jasnymi. Miała ubraną białą bokserkę, krótkie jeansowe spodenki i czarną, dopasowaną kamizelkę. Wypiłem kolorowego drinka i odstawiłem pustą szklankę na stół. Wypiłem ponownie jeszcze kilka takich samych i wstałem. Poszedłem w kierunku brunetki. Złapałem ją w tali i szepnąłem na ucho. - Pierwszy raz?
- Mhm... - jęknęła i zaczęła się o mnie ocierać, a następnie się odwróciła i zarzuciła swoje ręce na moją szyję. Spojrzałem w jej oczy i wtedy mnie olśniło. To była Ronnie. Po oddechu mogłem wywnioskować, że jest nieźle wstawiona. Była na dość wysokich obcasach, a i tak żeby mnie pocałować musiała stanąć na palcach. Dotknęła delikatnie moich ust, a następnie wzięła mnie za rękę i gdzieś pociągła. Poszliśmy krętymi schodami na górę i weszliśmy do jakiegoś pokoju. Wyglądał na normalny pokój hotelowy. Podeszliśmy do łóżka. Ronnie pogładziła lekko moją klatkę piersiową, a następnie pchnęła mnie, tak, że upadłem na łóżko. Nachyliła się nade mną i znowu pocałowała. Następnie zaczęła się dobierać do paska od moich spodni. Nagle jakby otrzeźwiałem i odepchnąłem.
- Jesteś pijana. - powiedziałem.
- No i co z tego nie chcesz skorzystać? - zapytała i uśmiechnęła się zadziornie. Chciałem się poddać, ale ktoś musiał być ten odpowiedzialny. Dzisiaj wypadło na mnie. - Zayn, no przestań, wiem że masz na mnie ochotę.
- Może i mam, ale nie w tym stanie. - odpowiedziałem i wyszedłem do łazienki. Załatwiłem potrzebę i wróciłem do pokoju. Ronnie spała skulona na łóżku. Przy twierdzeniu, że jeszcze żyła trzymał mnie oddech. Wprawdzie był płytki, ale oddychała. A to najważniejsze. Wyjąłem mój telefon z prawej kieszeni spodni i wykręciłem numer taksówki. Telefon schowałem z powrotem do kieszeni i wziąłem Ronnie na ręce. Dziewczyna niczego nie świadoma objęła rękami moją szyję i wtuliła się w moją klatkę piersiową. Zamknąłem drzwi tradycyjnie kopiąc je nogą i zszedłem na dół. Wyszedłem na zewnątrz, gdzie akurat przyjechała taksówka. Z trudem otworzyłem drzwi samochodu i posadziłem dziewczynę na tylne siedzenie, a sam zająłem miejsce na przodzie. Podałem kierowcy adres, a on ruszył pojazdem. Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Zapłaciłem mężczyźnie i ponownie wziąłem Ronnie na ręce. Zadzwoniłem na dzwonek do drzwi. Otworzyła mi matka dziewczyny. Bez słowa wpuściła mnie do środka, a ja poszedłem do jej pokoju, który swoją drogą wcale się nie zmienił. Położyłem ją na łóżku i przykryłem kołdrą. Pocałowałem jej ciepłe czoło. - Przepraszam. Byłem strasznym idiotą. - szepnąłem i pocałowałem jej czerwone od szminki usta, a następnie wyszedłem z domu.